Insta


wtorek, 3 października 2017

"Szamankowo od umarlakowe" szaleństwo! Czego się spodziewać?

Nr. recenzji: 156
Tytuł: "Szamanka od umarlaków"
Autor: Martyna Reduchowska
Tom: 1
Liczba stron: 416
Data polskiego wydania: 17 sierpnia 2017
Wydawnictwo: Uroboros
Ocena: 5/10

Po książkę zachęcił mnie humor, na który większość blogerów zwracała uwagę. Cóż, stwierdziłam, że raz się żyje, a dobrze się pośmiać to ja bardzo lubię. 

Ida nigdy nie chciała być czarodziejem. Miała nadzieję, że dar jakimś sposobem ją pominął i będzie mogła żyć jak normalna śmiertelniczka. Niestety, dość szybko się okazuje, że dziewczyna ma dar i to nie byle jaki. Widzi umarlaki - osoby, które już umarły albo dopiero umrą. Niemniej ciągle stara się jakoś wybrnąć z sytuacji i udać, że dar nie istnieje. Bez skutku, bo nagle okazuje się, że zamiast na wymarzony uniwersytet ma jechać... do cioci na nauki czarów.


Uważam, że moja reakcja na tą powieść jest niesamowicie specyficzna. O tyle specyficzna, że jakimś cudownym cudem, pomimo tego, że parę razy prychnęłam i ogółem nie mam książce do zarzucenia żadnych większych błędów, o tyle czuję się, jakby nie wywołała we mnie żadnych większych emocji.

Zdecydowanie największą zaletą książki jest humor. Bardzo zróżnicowany, aczkolwiek wymagający skupienia i wciągnięcia się w treść. Czasami był - za przeproszeniem - głupi i przesadzony, jednak ma to oczywiście swój cel, czyli wywołanie uśmiechu na naszej twarzy. Na mnie podziałał dość dobrze, bo od czasu do czasu byłam rzeczywiście pod jego wrażeniem, jednak odnoszę wrażenie, że ten typ humoru do danego czytelnika trafia lub nie trafia, proponowałabym więc przy wyborze przeczytać kilka pierwszych stron i zadecydować, czy jesteśmy gotowi zawierzyć swój wieczór tej powieści. 



Kolejną zaletą jest oryginalne wykreowanie bohaterów drugoplanowych, a w szczególności Tekli. Jest to, wspomniana już przeze mnie w opisie, ciotka naszej bohaterki. Ma ona cięty język, jednak to nie on sam wywołał we mnie zdziwienie. Kobieta nie zwraca się do ludzi po imieniu tylko używając formy 3-osoby liczby pojedynczej. Przykładowo "Zajrzy tutaj", "Zrobi tamto" i tak dalej. Jest to o tyle dobrze dopracowane, że naprawdę stało się charakterystycznym dla tej bohaterki. Starałam się czytać w szczególności uważnie dialogi, w których brała udział i muszę przyznać, że w żadnym momencie autorka się nie pomyliła. Pilnowała tego stylu jak najlepszy pies stróżujący, a to zdecydowanie warto docenić.

Niestety tak kolorowo już nie jest, gdy przychodzi mi ocenienie kreacji głównej bohaterki. Nie zrozumcie mnie źle, ale dziewczyna jest taką nieogarniętą sierotką życiową, że miałam ochotę ją okrzyczeć i przywrócić do pionu. Miało to być chyba kolejną zabawną rzeczą, ale takiej infantylności ja nie umiałam znieść. Kiedy wszystko już wydawało się jasne i klarowne, Ida musiała zawsze o to zapytać. A ja za każdym razem popadałam w coraz większą irytację, no bo... ileż można?

Podsumowując, czytało mi się przyjemnie, aczkolwiek jak dla mnie książce brakło "tego czegoś". Być może to przez mniej logiczne spośród elementów fabularnych, może po prostu coś zrobiłam źle - czytałam za szybko, za wolno albo coś jeszcze innego. Myślę, że sięgnęłabym po drugi tom, by dowiedzieć się, czy bardziej się wciągnę w niego, niż w pierwszą część. Mam szczerą nadzieję, że tak będzie.
Książce dam 5/10, bo mimo zalet, nie dostałam do końca tego, czego oczekiwałam. 

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)