Insta


piątek, 18 sierpnia 2017

| 152 | Niby "Zmierzch wersja 2:0" a tu skucha! "Urok Grace'ów" Laure Eve

Nr. recenzji: 151
Tytuł: "Urok Grace'ów"
Autor: Laure Eve
Tom: 1
Liczba stron: 480
Data polskiego wydania: lipiec 2017
Wydawnictwo: Feeria Young
Ocena: 5/10

Co jest najbardziej zachęcające? Opis, czy okładka? Przy mnie chyba wygrał opis, bo magia i magia, i Boże, magia! Poza tym romans... No cóż, nie zmienię swoich upodobań. Niemniej oprawa - zwróćcie uwagę na to, że wydawnictwo zmieniło materiał, w jakim okładka została wykonana - jest bardziej miękki? tkaninowy? mniej śliski? Nie wiem jak to opisać, ale wrażenie na mnie to zrobiło dość spore. 

Magiczne rodzeństwo Grace'ów. Wszyscy chcą się z nimi przyjaźnić. Każdy błagałby o moment przebywania w ich obecności, bo chodzą plotki, że znają się oni na czarach... River nie jest wyjątkiem, jednak ma swój plan. Wie, jak się z nimi zaprzyjaźnić, lecz pragnie czegoś więcej. By Fenrin - jedyny chłopak z "jaśniejącego rodzeństwa" zwrócił na nią uwagę i żeby było z tego "coś więcej". Niemniej okazuje się, że nie tylko Grace'owie kryją mroczne sekrety...


Najbardziej mnie zdziwiło pierwsze sto stron książki. Okazało się, że książka jest naprawdę wierną kopią "Zmierzchu". Biorąc pod uwagę przeprowadzkę dziewczyny, nową szkołę, "rodzeństwo, które jaśniało światłem" i skrywało "mroczny sekret", a plotki o nich mówiły, że zajmują się rzeczami nadprzyrodzonymi, więc zakochała się w jednym z nich, a potem przed dobre 10 stron scrollowała internet w poszukiwaniu informacji o czarownikach to... Czułam się, jakbym nie musiała wracać do pierwszej wspomnianej wcześniej serii, bo wszystko miałam tutaj wyłożone na tacy. Byłam bardzo zła, kiedy odkryłam, że to jest praktycznie "kalka" "Zmierzchu", no ale nie przerywałam czytania...

Cała książka oczywiście nie jest przekopiowana. Absolutnie! Nie wierzcie recenzjom, które mówią, że tak jest, bo to jest najzwyczajniej kłamstwo. Argumentów jest od groma: nie ma wampirów, nie ma jako takiego wątku miłosnego, nie ma głupiej, naiwnej i łatwowiernej bohaterki (no ale na River swoją drogą też można ponarzekać, ale to za chwilę...) i no generalnie ta książka to nie jest romans, tylko... Nie powiem, coby nie zarzucić mini spoilerem. Nie zaprzeczę, że inspiracji nie było, bo najprawdopodobniej była, piekliłam się na stu stronach okropnie, niemniej, potem nie miałam za bardzo na co narzekać. Nie wspomnę o zwrocie akcji w samiutkim środku książki, który sprawił, że się zakochałam w treści i czytałam z otwartą buzią. 



Wspominałam o bohaterce. River jest harda, twarda, mówi co myśli, jednak... inteligencją nie grzeszy. Zdecydowanie może przeszkadzać to, że jak głupia - ustaliła sobie cel bycia "BFF" Grace'ów i dąży do tego na oślep. Nie myśli o niczym innym, knuje, planuje = ma niewiarygodną obsesję, która czasem przeszkadza jej oceniać sytuację trzeźwo, czym doprowadza czytelnika do szewskiej pasji. Podejmuje decyzje godne nastolatki, nieprzemyślane, acz dążące do celu. Czasem nawet dialogi z jej udziałem mogą się wydawać infantylne, bo czasami się powtarza, zgadza się nawet na najgłupsze propozycje i... W dość szybkim czasie można zacząć błagać o litość autorkę.

Żeby było sprawiedliwie to powiem też coś o fabule, której wymyślenie i zaczarowanie w taki sposób, byśmy do ostatniej strony nie byli w stanie się domyślić nawet gatunku... to było coś. Naprawdę nie spodziewałam się, że akcja się potoczy takim a nie innym torem. Mówię wam, przez połowę książki siedziałam z otwartą buźką. Tak, tak, tak - to wszystko sprawiło, że zakochałam się w tej książce. Co prawda u mnie książki mają przez 100 stron taryfę ulgową, lecz naprawdę warto było dokończyć czytanie.

Podsumowując, na co się nastawić, zaczynając czytanie? Nastaw się, Czytelniku, na głupi romans dla młodzieży, z rodem ze "Zmierzchu", przebrnij przez - powiedzmy - 200 stron, a gwarantuję, że to co się stanie dalej, rozkocha cię w sobie. Podejrzewaj i zostań zaskoczony. Zakochaj się i zapomnij o świecie na kilka godzin. Polecam. Niemniej, ocenka musi być prawie sprawiedliwa (pomijając fakt, że nie umiem wystawiać ocen) = 5/10. Czemu? Za dużo podobieństwa na początku, a także bohaterka, której nie odważę się nazwać normalną. Niemniej, wydaje mi się, że warto przeczytać. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję.

7 komentarzy:

  1. Miałam ochotę na tę książkę, ale widzę coraz więcej negatywnych recenzji, więc raczej ją sobie odpuszczę :(
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D
    http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Też pisałam o niej na swoim blogu i mam podobne odczucia, pozdrawiam Asia z ucztadladuszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziesięć lat wcześniej pewnie chętnie bym po nią sięgnęła.
    To już nie mój klimat.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka niekoniecznie dla mnie, ale poddam pod rozwagę tytuł mojej córce, może właśnie jej się spodobać. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy to niepokojące, że bym ją przeczytała? XD


    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaintrygowałaś mnie :D Swojego czasu lubiłam "Zmierzch" i własnie dla tego chciałabym po nią sięgnąć :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm możliwe, że Twoja recenzja wpłynie na moją chęć przeczytania tej oto książki :)
    Dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)