piątek, 31 lipca 2015

Recenzja pisana o północy...

Nr. recenzji: 8
Tytuł: Papierowe Miasta
Autor: John Green
Tom: 1 i jedyny
Liczba stron: 400
Czas czytania: Jeden dzień
Data polskiego wydania: 5 czerwca 2013
Wydawnictwo: Bukowy las
Ocena: 7/10
Ponieważ już dzisiaj ekranizacja tej książki wchodzi do kin postanowiłam przeczytać tę książkę po raz drugi i zrecenzować ją dla was.
Opowiada o osiemnastoletnim Quentinie Jacobsenie i jego miłości od piaskownicy - Margo Roth Spiegelman. 
Mieszkają obok siebie i chodzą do tego samego liceum, ale po za tymi dwoma rzeczami między naszymi bohaterami tworzy się wyrwa. On jest skromnym chłopakiem, który razem z dwoma kumplami - Benem i Radarem chodzi na zajęcia teatralne (mimo, że sam nie występuje). Ona - królowa szkoły. Nieprzewidywalna, z chórem ludzi na każde jej skinienie i najlepszym chłopakiem w całej szkole. Co ich łączy? 
Dziewięć lat temu wspólnie znaleźli w parku martwego człowieka. Prawdopodobnie to właśnie dlatego, że wtedy połączyła ich ta przygoda pewnej nocy Margo zwraca się do Q. Mówi, że ma jedenaście spraw do załatwienia. Chłopak daje się przekonać i przez całą noc świetnie się razem bawią. Po tej nocy Quentin zaczyna sobie robić nadzieje, że pewnego dnia będą razem. Niestety następnego dnia miłość głównego bohatera nie przychodzi do szkoły i dowiadujemy się, że dziewczyna uciekła z domu. Kiedy po kilku dniach nadal nie wraca Q znajduje wskazówki, które w jego mniemaniu mają go do niej doprowadzić. Ale czy mu się uda ją znaleźć? I czy dowie się, kim tak na prawdę jest Margo Roth Spiegelman?

Uwielbiam książki Johna Greena. Przeczytałam już wszystkie i nadal nie mam ich dość. 
Papierowe miasta to książka, w której znajdziemy tajemnicę do rozwikłania. Oprócz tego mamy mroczny klimat, który jest tak wciągający, że nie da się odejść od tej książki chociażby na małą chwilę, nawet jeżeli czytasz ją po raz któryś i doskonale znasz zakończenie. Kryminał i zagadki doprawione miłością nastolatków - tak, to jest to. 

Autor stara nam się pokazać, że mimo wszystkich różnic - w głębi każdy człowiek jest taki sam. Ludzie są "papierowi" na wierzchu, ale jednak wszyscy mamy uczucia. Książka napisana jest prostym, dowcipnym językiem, ale jednak skłania do przemyśleń. 
Dodatkowo nie ma człowieka, który nie polubiłby bohaterów tej książki. Są niesamowicie zabawni i dobrze wykreowani, ale jednocześnie nie odstają od normalnych ludzi, gdyż tak jak my mają problemy i rozwiązanie ich nie przychodzi samo od siebie.
Pewnie jesteście ciekawi jakiegoś cytatu?

"Q! - wścieka się Lacey. - Nie mogę jeśc żadnej z tych rzeczy!
Ben ujmuje ją za łokieć. 
- Ale przecież możesz jeść Ciasteczka Babuni. One ci nie zaszkodzą. Zrobiła je Babunia. Babunia nie zrobiłaby ci krzywdy. " 
Książka podzielona jest na 3 części. Pierwsza jest najbardziej zabawna, rozrywkowa - zachęcająca do dalszego czytania. Druga - detektywistyczna. Nasz główny bohater wyrusza na poszukiwania swojej przyjaciółki i nie ma zamiaru przestać aż jej nie znajdzie. Ostatnia - trzecia jest najbardziej głęboka. Wszystkie tajemnice po raz pierwszy widzą światło dzienne. 

Mimo wszystkich zalet zakończenie tej powieści mnie nie zachwyciło. Wyszła na jaw cała prawda. Ale jednocześnie widać było egoizm naszych bohaterów.

Podsumowując: ta książka jest świetna, ale ma też swoje wady. Polecam ją wszystkim fanom twórczości Johna Greena i wszelkich książek detektywistycznych z romansem w tle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)